Ostatnia pocztówka:

Drogi Czytelniku!

Wszystko zaczęło się w tamtej poczekalni, wszystko zaczęło się od lektury tamtego kolorowego pisma [W poczekalni]. Długi artykuł poświęcony anatomii waginy, na który natknęłam się oczekując na przyjęcie przez dentystę, natchnął mnie myślą, żeby napisać na temat anatomii innego fragmentu ludzkiej osoby, a napisany tekst podrzucić gdzieś w internecie. Może ktoś nudząc się, jak ja wtedy w tamtej poczekalni, trafi nań i poczyta sobie z nudów o anatomii duszy. W ten sposób narodził się pomysł na kończącą się właśnie czwartą edycję mojego bloga, zatytułowaną „pocztówki z poczekalni”, której zasadniczą część stanowiły dwa cykle: na temat duszy [Anatomia duszy] oraz na temat miłości [Myśli miłosne].

*

Co będzie dalej? Dalej będzie życie, jak dotąd. Ponieważ życie jest zawsze. Czy życie znowu znajdzie odbicie na moim blogu? Być może tak, być może nie, skąd nam to wiedzieć. Czy na przykład dopiszę kiedyś dalszy ciąg do niegdysiejszej opowiastki [Uzdrowiciel], podejmując temat w tym miejscu, w którym wtedy zatrzymałam się, czyli na rozważaniu ewentualnej rozmowy z egzorcystą, która stała się faktem trzy miesięcy temu?

A temat jeszcze wcześniejszy, zarysowany kiedyś dawno w notce zatytułowanej [Kuchnia polska], dedykowanej jednemu z tutejszych blogerów, którego gorąco wspierałam wtedy w dramatycznej próbie wyjścia z otyłości? Być może miałabym dla niego dobrą wiadomość? Oto - tak jakby mimochodem – przez ostatnie półtora roku udało mi się pozbyć bardzo wielu kilogramów tłuszczu zebranych przez ostatnie dwadzieścia lat, natomiast przez najbliższe pół roku mam nadzieję wrócić do swojej dawnej właściwej wagi. Może warto byłoby kiedyś o tym napisać, na zachętę dla innych osób chorujących na otyłość?

Albo wątek klasztoru X, który parokrotnie pojawiał się w moim pisaniu, na przykład w dawnych opowiastkach [Być mniszką] oraz [Dominicanus], a także w obrazku zatytułowanym [Wszystkie stworzenia]. Odmieniony, mam nadzieję że na lepsze, klasztor X niedawno przypomniał sobie o mnie, odnalazł mnie, i być może znowu mocniej zagości w moim życiu. Kto to wie? I kto to opisze?

Pożyjemy, zobaczymy. Teraz – długie wakacje!

Serdecznie,
prowincjałka


27.06.2013


.





































.