Myśli miłosne 10/12 Miłość opatrznościowa

Ten temat zbliżał się nieubłaganie. Teraz trzeba powiedzieć jasno: na świecie jest miłość i jest cierpienie. Niczego odkrywczego nie mówię, wiem. Nie robię też uniku. Po prostu jedno i drugie istnieje obok siebie, przenika się nawzajem, i dziać się tak będzie aż do końca tego świata. Dlaczego tak się dzieje, Bóg jedyny wie.

*

Książką, która najwięcej mi wyjaśniła, była wspomniana wcześniej praca ks. dr Franciszka Sawickiego „Bóg jest miłością”, której końcowy rozdział „Odwieczna miłość i problem zła” rozpisany jest na następujące punkty, które chciałam tutaj omówić: czy Bóg odpowiada za zło we wszechświecie (odpowiedź autora brzmi: tak); czy miłość może umyślnie sprawiać lub dopuszczać cierpienie (odpowiedź autora brzmi: tak); dalej: obecność bólu i śmierci w świecie organicznym, obecność cierpienia w życiu ludzkim, obecność w świecie zła moralnego; problem zagadkowości poszczególnych losów ludzkich, w tym elementy irracjonalności w Bożej Opatrzności; i wreszcie: znaczenie cierpienia w świetle wieczności oraz zagadnienie kary wiecznej w świetle Bożej miłości.

Teologia próbuje przybliżyć tajemnicę obecności cierpienia w świecie stworzonym przez Tego, który jest Miłością, ale ostatecznie pojąć ją potrafi jedynie człowiek cierpiący. Każdy inny, niezależnie od tego, czy będzie bronił Boga, czy będzie Boga obwiniał za wszechobecność cierpienia, będzie jedynie - w ten czy inny sposób - wymądrzał się. Dlatego zrezygnowałam z omawiania wspomnianego opracowania, ograniczając się do polecenia jego lektury.

Znam cierpienie i dziękuję Bogu za szkołę cierpienia, którą przyszło mi w życiu przejść. Doświadczałam i doświadczam cierpienia skrojonego na moją miarę. Podobno Pan Bóg nie dopuszcza na człowieka cierpienia, którego ten nie mógłby unieść. Jeśli więc komuś zdaje się, że cierpi ponad miarę – ponad swoją miarę – być może wynika to z tego, że nie potrafi obejść się z tym doświadczeniem?

Może tak jest, a może tak nie jest. Nie wiem, jakie jeszcze doświadczenia przede mną, i nie wiem, w jaki sposób będę je przeżywać. Dlatego w obliczu czyjegoś cierpienia kładę raczej palec na ustach, nie prawię kazań, nie daję nauk, podać natomiast staram się pomocną dłoń. Bóg podał człowiekowi dłoń pomocną, więc i nam tak czynić wypada.

Jezus-Bóg wstąpił - wcielił się - w nasz świat, poddał się cierpieniu tego świata, pokazał nam przyszłą perspektywę i pomaga nam zdążać w kierunku wskazanej perspektywy. Droga krzyża, mądrość krzyża, która niektórym zda się głupstwem, jest koanem mojej/naszej wiary, misterium i tajemnicą, zagadką do osobistego wewnętrznego, duchowego rozwiązania. Powodzenia więc nam wszystkim życzę – w jej rozwiązywaniu!


20.03.2013


.