Ten
temat zbliżał się nieubłaganie. Teraz trzeba powiedzieć jasno:
na świecie jest miłość i jest cierpienie. Niczego odkrywczego nie
mówię, wiem. Nie robię też uniku. Po prostu jedno i drugie
istnieje obok siebie, przenika się nawzajem, i dziać się tak
będzie aż do końca tego świata. Dlaczego tak się dzieje, Bóg
jedyny wie.
*
Książką,
która najwięcej mi wyjaśniła, była wspomniana wcześniej praca
ks. dr Franciszka Sawickiego „Bóg jest miłością”, której
końcowy rozdział „Odwieczna miłość i problem zła” rozpisany
jest na następujące punkty, które chciałam tutaj omówić: czy
Bóg odpowiada za zło we wszechświecie (odpowiedź autora brzmi:
tak); czy miłość może umyślnie sprawiać lub dopuszczać
cierpienie (odpowiedź autora brzmi: tak); dalej: obecność bólu i
śmierci w świecie organicznym, obecność cierpienia w życiu
ludzkim, obecność w świecie zła moralnego; problem zagadkowości
poszczególnych losów ludzkich, w tym elementy irracjonalności w
Bożej Opatrzności; i wreszcie: znaczenie cierpienia w świetle
wieczności oraz zagadnienie kary wiecznej w świetle Bożej miłości.
Teologia
próbuje przybliżyć tajemnicę obecności cierpienia w świecie
stworzonym przez Tego, który jest Miłością, ale ostatecznie pojąć
ją potrafi jedynie człowiek cierpiący. Każdy inny, niezależnie
od tego, czy będzie bronił Boga, czy będzie Boga obwiniał za
wszechobecność cierpienia, będzie jedynie - w ten czy inny sposób
- wymądrzał się. Dlatego zrezygnowałam z omawiania wspomnianego
opracowania, ograniczając się do polecenia jego lektury. - ks. Franciszek Sawicki, Bóg jest miłością, Wydawnictwo Diecezjalne, Pelplin, 1990
Znam
cierpienie i dziękuję Bogu za szkołę cierpienia, którą przyszło
mi w życiu przejść [Trzy pieczęcie]. Doświadczałam i doświadczam cierpienia
skrojonego na moją miarę. Podobno Pan Bóg nie dopuszcza na
człowieka cierpienia, którego ten nie mógłby unieść. Jeśli
więc komuś zdaje się, że cierpi ponad miarę - ponad swoją
miarę - być może wynika to z tego, że nie potrafi obejść się
z tym doświadczeniem?
Może
tak jest, a może tak nie jest. Nie wiem, jakie jeszcze doświadczenia
przede mną, i nie wiem, w jaki sposób będę je przeżywać.
Dlatego w obliczu czyjegoś cierpienia kładę raczej palec na
ustach, nie prawię kazań, nie daję nauk, podać natomiast staram
się pomocną dłoń. Bóg podał człowiekowi dłoń pomocną, więc
i nam tak czynić wypada.
Jezus-Bóg
wstąpił - wcielił się - w nasz świat, poddał się cierpieniu
tego świata, pokazał nam przyszłą perspektywę i pomaga nam
zdążać w kierunku wskazanej perspektywy. Droga krzyża, mądrość
krzyża, która niektórym zda się głupstwem, jest koanem
mojej/naszej wiary, misterium i tajemnicą, zagadką do osobistego
wewnętrznego, duchowego rozwiązania. Powodzenia więc nam wszystkim
życzę - w jej rozwiązywaniu!
20.03.2013
.