O, to
już wyższa szkoła jazdy. Jak kochać, kiedy samemu nie jest się
kochanym? Jak kochać, kiedy nasza potrzeba miłości nie znajduje
zaspokojenia? Jak kochać, kiedy dziecko odwraca się od nas? Jak
kochać, kiedy odwraca się od nas żona lub mąż? Jak kochać,
kiedy zdradza nas przyjaciel? Jak kochać, kiedy ktoś łamie nam
serce? Jak kochać, kiedy niebo pozostaje głuche na nasze modlitwy,
prośby i żale?
Jak?
Kochać mimo wszystko. Modlić się mimo wszystko. Życzyć wszystkim
dobrze, dobrze myśleć, modlić się o dobro, dobro czynić. Kochać
przez rozum, a nie przez emocje. Co więcej, kochać nie tylko wtedy,
kiedy nie jest się kochanym, ale również wtedy, kiedy jest się
znienawidzonym. Kochać nieprzyjaciół, kochać wrogów. Obdarzać
życzliwością, uwagą i troską najsłabszych - samotnych, chorych,
biednych i zagubionych. Dobra życzyć, dobro ofiarować. Trzymać
się miłości. Kochać – nie spodziewając się niczego dobrego w
zamian!
*
Obecną
notkę w cyklu miłosnych rozważań chciałam poświęcić miłości
miłosiernej, czyli najwyższemu rodzajowi miłości, na jaki stać
człowieka. Pomyślałam, że wyjdę w tekście od pogańskiej
starożytności, kiedy uczucie litości wobec słabych i biednych
uważane było za słabość. Następnie chciałam pokazać, w jaki
sposób chrześcijaństwo idące za Jezusem i Ewangelią, zaczęło
zmieniać mentalność świata. Miałam jeszcze kilka pomysłów do
rozwinięcia, ale przypomniała mi się historyjka wpleciona przez
pewnego kaznodzieję w kazanie o miłosierdziu, jak to idący ulicą
w pośpiechu ksiądz nie zatrzymał się na prośbę o pomoc,
tłumacząc się, że nie ma teraz czasu, bo musi przygotować
kazanie o miłosierdziu.
A więc
kładę palec na ustach, bo co tu dużo mówić. Nie mówić, a
czynić trzeba: głodnych nakarmić, spragnionych
napoić, nagich przyodziać, podróżnych w dom przyjąć, więźniów
pocieszać, chorych nawiedzać, umarłych pogrzebać. I nie zapominać
o duszy: grzeszących
upominać, nieumiejętnych pouczać, wątpiącym dobrze radzić,
strapionych pocieszać, krzywdy cierpliwie znosić, urazy chętnie
darować, modlić się za żywych i umarłych.
*
„Jak
chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie! Jeśli
bowiem miłujecie tych tylko, którzy was miłują, jakaż za to dla
was wdzięczność? Przecież i grzesznicy miłość okazują tym,
którzy ich miłują. I jeśli dobrze czynicie tym tylko, którzy wam
dobrze czynią, jaka za to dla was wdzięczność? I grzesznicy to
samo czynią. Jeśli pożyczek udzielacie tym, od których
spodziewacie się zwrotu, jakaż za to dla was wdzięczność? I
grzesznicy grzesznikom pożyczają, żeby tyleż samo otrzymać. Wy
natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i
pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda
będzie wielka, i będziecie synami Najwyższego; ponieważ On jest
dobry dla niewdzięcznych i złych. Bądźcie miłosierni, jak Ojciec
wasz jest miłosierny.” (Łk 6, 31-36)
22.02.2013
.