Zaciekawiła
mnie swego czasu informacja w pewnej encyklopedii duchowości, z
której wynikało, że erotyczny element doświadczenia mistycznego w
każdym indywidualnym przypadku zależy od wcześniejszej erotycznej
historii danego mistyka. Przywołane spostrzeżenie jest o tyle
ciekawe, że potwierdza raz jeszcze znaną i uznaną prawdę, że
łaska buduje na naturze, oraz ukazuje jak bardzo człowiek z całą
swoją ludzką naturą w jej wymiarze cielesnym i duchowym, z całą
swoją historią, stanowi swoiste naczynie, które wypełnia sobą
Bóg.
*
Spotkałam
się również swego czasu z historią pewnej dwudziestowiecznej
anonimowej belgijskiej mistyczki, Camilli C., pochodzącej z
programowo ateistycznej rodziny. Camille już jako trzyletnie dziecko
doświadczała obecności Kogoś, o którego istnieniu nikt jej w
domu niczego nie mówił. Głębokie świadome nawrócenie Camilli,
naukowca w zakresie fizyki doświadczalnej i atrakcyjnej kobiety,
wiązało się z miłością do mężczyzny będącego katolikiem,
którego zdecydowała się poślubić w sposób sakramentalny, i dla
którego w związku z tym solidnie zgłębiła katolicką doktrynę,
w której miała zostać przed ślubem ochrzczona.
Ciekawymi
wspomnieniami dzieli się mąż zmarłej w 1971 roku mistyczki, który
był bliskim świadkiem duchowego rozwoju swojej żony. Z biegiem
lat ich pierwsza fascynacja erotyczna słabła, przeradzając się w
głęboką przyjaźń, natomiast wzrastała wewnętrzna zażyłość
Camilli z Bogiem. Pan C. wspomina o nocach, kiedy patrząc na leżącą
u swego boku żonę pozostawał w pełnym szacunku milczeniu, widząc,
jak zagłębia się w bezsłownej modlitwie, łącząc się w niej ze
Stwórcą. - Henri Caffarel, Pochwycona
przez Boga, Wydawnictwo W Drodze, 1988
*
Historia
duchowości zna mistyczki, które były jednocześnie żonami, jednak
nie spotkałam się z przykładami „mistycznych małżeństw”.
Znane są przykłady kobiet i mężczyzn przeżywających swoje
małżeństwo na sposób moralnie święty, na sposób zbliżający
każde z nich z osobna oraz oboje ich wspólnie do Boga. Nie znam
jednak przykładów jednoczenia się obojga małżonków ze Stwórcą
na sposób określany oblubieńczym, chociaż mówi się o mistyce
życia małżeńskiego, w tym o mistyce małżeńskiego zespolenia,
zbliżającego małżonków do najgłębszej tajemnicy bytu, do
tajemnicy boskości.
Wydaje
mi się, że wspomniane ograniczenie bierze się stąd, że chociaż
stwórcą seksualności jest sam Bóg, w niebie nasza płciowość
nie będzie już istotna, gdyż wszyscy będziemy tam istnieć – w
Bogu - na modłę aniołów (por. Łk 20, 34). Dopóki jednak
pozostajemy na ziemi, nasz potencjał seksualny - siła erosa w nas -
ma dużą rolę do spełnienia, nie tylko w genitalnym wyrazie
miłości między kobietą i mężczyzną, nie tylko w dziele
prokreacji, ale również w naszym życiu religijnym. Wyrastający z
seksualności eros zdecydowanie przekracza bowiem biologiczną
seksualność i wyrasta ponad nią. Eros jest siłą, potencją,
energią, która nie tylko odpowiada za przyciąganie się płci, ale
naznacza też nasz stosunek do świata, czyniąc nas - na miarę
naszej indywidualnej energii erotycznej - namiętnymi poszukiwaczami
i miłośnikami prawdy, dobra, piękna oraz jedności - z Bogiem.
*
Najbardziej
miłosną z ksiąg biblijnych jest cytowana tutaj starotestamentowa
„Pieśń nad pieśniami”, którą w tradycji żydowskiej
może czytać dopiero człowiek dorosły, wtedy, kiedy będzie w
stanie zrozumieć jej najgłębszy sens. Ciekawe, że Talmud nakazuje
wykluczyć ze społeczności żydowskiej osobę, która ośmieliłaby
się rozumieć tę pieśń na sposób zbyt cielesny. Podobnie w
tradycji chrześcijańskiej od najwcześniejszych wieków zalecano
jej lekturę osobom dojrzałym, które dzięki modlitwie i ascezie
zostały przygotowane do otrzymania łaski jej pełnego, duchowego,
zrozumienia [1].
Człowiek
poprzez wieki coraz lepiej poznaje świat zewnętrzny i coraz lepiej
poznaje swój świat wewnętrzny. Być może jest racja w
twierdzeniu, że na drodze cywilizacyjnej i duchowej ewolucji
przechodzimy - jako ogół wierzących - w naszym doświadczeniu
relacji z Bogiem od postawy dziecka do postawy człowieka dorosłego,
której elementem jest również dojrzały sposób przeżywania
własnej seksualności, która przez Boga była zamierzona, i którą
Bóg – tak jak wszystko inne – sobą przenika. Jednak podobnie
jak w przyjęciu wobec Boga postawy dziecięcej, tak samo w
przyjęciu wobec Boga postawy oblubieńczej tkwią po stronie
wierzącego niebezpieczeństwa: możliwość intelektualnej
infantylizacji wiary w pierwszym przypadku, lub jej zmysłowej
wulgaryzacji w przypadku drugim, mogącej niestety prowadzić do
moralnych nadużyć.
*
Pomijając
zarysowane niebezpieczeństwo (bo czyż sfera płciowości nie jest w
ogóle, z racji swej delikatności, wystawiona na ryzyko nadużyć?),
niewykluczone, że jest racja w słowach Anselma Grűna,
benedyktyńskiego mnicha, mówiących, że „tradycja
chrześcijańskiej mistyki /oblubieńczej – dop. moje/ może
przezwyciężyć fatalne rozdzielenie miłości i religii, i w ten
sposób uzdrowić rozdarte ludzkie serce”. Być może jeden z
tradycyjnych nurtów chrześcijańskiej mistyki – mistyka zanurzona
w erotyczności – byłaby „odpowiedzią na religijne tęsknoty
naszych czasów, oddalające się wciąż od Kościoła i jego
nauki”. - Anselm Grűn, Mistyka i eros, Wydawnictwo WAM, 1988
Istnieje
wiele definicji mistyki, które można sprowadzić do pewnego
wspólnego mianownika: mistyka jest doświadczalnym poznaniem prawdy
ukrytej w tajemnicy (grecki przymiotnik mystikos wywodzi się
od czasowników: myo – zamknąć oczy i usta, aby dostrzec
tajemnicę, oraz myeo – wprowadzić w tajemnicę). Troskliwą
uwagą zwróconą ku szeroko pojmowanej rzeczywistości nazwał
mistykę jeden ze współczesnych psychologów.
W
podobnym tonie o mistyce życia małżeńskiego wypowiada się
współpracujący z A. Grűnem przy wydaniu cytowanej książki
świecki mąż i ojciec czwórki dzieci: „Eros i mistyka mogą być
rozmaicie przeżywane w związku partnerskim. Tak jak istnieje to, co
głośne i to co ciche, istnieje także to, co gwałtowne i to co
czułe. Przeżycia seksualne powinny umożliwić każdemu
zaspokojenie, które może zamienić się w zadowolenie. Mogą
prowadzić od indywidualnych możliwości do żywiołowości, która
nie musi zaliczać orgazmów. I mogą nieść nas od własnego
rozkoszowania się do doświadczeń, które w pełni uszczęśliwiają.
Motywami przewodnimi mogą być prostota gestów i wyostrzenie
postrzegania niuansów spotkania. Odnośnie naszego tematu, jednym z
zadań małżeństwa jest dojrzewanie od seksualności osobistej do
kosmicznej”.
*
Czy
mnie się wszystko z jednym kojarzy, jak stwierdzam w tytule, a tym
jednym jest – seks? Wiele mam skojarzeń erotycznych o różnym
zabarwieniu, ale nie powiedziałabym, że z seksem kojarzy mi się
wszystko, gdyż chociaż seksualność, bardziej tradycyjnie zwana
płciowością, jest bardzo ważnym elementem życia, nie jest jednak
tego życia elementem najważniejszym.
Nieraz
zastanawiało mnie, dlaczego wypowiadając się o czymkolwiek, choćby
jak obecnie o seksie czy erosie, i tak na ogół kończę mówiąc o
Bogu. Zastanawiało mnie, ale od pewnego czasu już nie zastanawia.
Wiem już bowiem, że wszystko kojarzy mi się z Tym, który jest,
który wszystko stworzył, który wszystko przenika i wszystko w
istnieniu podtrzymuje, i do którego wszystko zmierza. Mnie się
wszystko, ale to wszystko, tak naprawdę kojarzy tylko – z Jednym!
Ojcze
nasz -
Miły
mój niech mnie ucałuje pocałunkiem swych ust!
Któryś
jest w niebie -
Miłość
twa przedniejsza od wina.
Święć
się imię Twoje -
Woń
twych pachnideł słodka,
olejek
rozlany – imię twe.
Przyjdź
królestwo Twoje -
Pociągnij
mnie za sobą!
Pobiegnijmy!
Bądź
wola Twoja -
Wprowadź
mnie, królu, w twe komnaty!
Jako
w niebie -
Cieszyć
się będziemy i weselić tobą,
i
sławić twą miłość nad wino.
Tak
i na ziemi -
Jakże
słusznie cię miłują!
Chleba
naszego powszedniego daj nam dzisiaj -
o,
ty, którego miłuje dusza moja,
wskaż
mi, gdzie pasiesz swoje stada,
gdzie
dajesz im spocząć w południe.
I
odpuść nam nasze winy,
jako
i my odpuszczamy naszym winowajcom.
I
nie wódź nas na pokuszenie -
Abym
się nie błąkała wśród
stad
twych towarzyszy.
Ale
nas zbaw ode złego -
Bo
chora jestem z miłości.
Amen.
(moja medytacja,
maj 2000)
24.01.2013
.