Stabilitas

„Cztery są, jak wiadomo, rodzaje blogerów. Pierwszy nosi nazwę cenobitów, tj. tych, którzy przebywają na platformie blogerskiej i blogują pod regulaminem i administratorem. Drugi to anachoreci, czyli samotnicy. Oni to nie w pierwszym porywie zachwytu nad życiem blogerskim, lecz przechodząc długą próbę na dobrze zorganizowanej platformie, od wielu uczyli się, jak należy walczyć z namiętnościami, a dobrze przygotowani w szeregach braci blogerskiej do samotnej walki na samotnym blogu i dość już silni, by obejść się bez pomocy bliźniego, są w stanie zmagać się w pojedynkę ze złem czającym się w myślach. Trzecim, całkiem obrzydliwym rodzajem blogerów, są sarabaici. Żaden regulamin nie był im mistrzem i nie wypróbował ich jak złoto w ogniu. Rozmiękli jak ołów, w postępowaniu zachowują nadal wierność głupocie, a swoim blogerskim statusem jawnie kłamią netykiecie. Zamykają się po dwóch lub trzech, a nawet samotnie, bez żadnej dyscypliny, w społecznościach własnych. Prawem ich jest zaspokajanie swych pragnień. Cokolwiek sobie zamyślą lub co wybiorą, to mianują właściwym, a czego nie chcą, to uważają za niedozwolone. Czwarty rodzaj blogerów to ci, których nazywają blogerami wędrownymi (gyrovagi). Przez całe życie wędrują oni po różnych stronach, goszcząc po trzy lub cztery dni na rozmaitych portalach. Zawsze się włóczą, pozbawieni wszelkiej stałości, a służą tylko własnym zachciankom i rozkoszom internetowych nawalanek, pod każdym względem gorsi jeszcze od sarabaitów. O godnym pożałowania postępowaniu tych wszystkich lepiej jest milczeć niż mówić. Pominąwszy ich zatem, przejdźmy do zasad regulujących życie cenobitów, tego najdzielniejszego rodzaju blogerów.”

Cenobici, anachoreci, sarabaici, gyrovagi – tak klasyfikuje mnichów Reguła zakonna [1] spisana w szóstym wieku przez św. Benedykta z Nursji [2]. Czy zawarte w niej opisy można odnieść do 21-wiecznych internautów? A czemuż by nie? Właśnie to zrobiłam.

*

Siebie z dawnych lat nie zakwalifikowałabym do ludzi typu gyrovagi, chociaż przez większość dorosłego życia uwielbiałam włóczyć się po życiu. Przez wszystkie tamte lata – siedemdziesiąte, osiemdziesiąte, dziewięćdziesiąte i dwutysięczne – szukałam swojego miejsca w świecie. Czy je znalazłam? Być może w każdej z minionych dekad, niby szukając miejsca w życiu, byłam już - we właściwym czasie - na właściwym miejscu? Może nie tyle ja szukałam swojego miejsca, chociaż tak mogło wyglądać, lecz byłam przez tamte wszystkie miejsca znajdowana? Może właśnie moim powołaniem było osobiście dotknąć i doświadczyć rzeczywistości tamtych wszystkich miejsc, do których nie-ślepy los mnie prowadził?

O czymś takim, jak powołanie do miejsca dowiedziałam się na początku pierwszej dekady dwudziestego pierwszego wieku, poprzez miejsce, do którego w tamtym czasie dane mi było trafić, a które nazywa się domem benedyktyńskim i stanowi formę wspólnoty zakonnej. Chociaż wtedy wydawało mi się, że właśnie tamten benedyktyński dom znalazł mnie na dobre, a nie na złe, jak miało się okazać po paru latach, to teraz widzę, że jeśli ostatnio znowu zostałam przez kogoś na dobre znaleziona, to tym kimś jest internet, jako miejsce, do którego zostałam również – no właśnie: powołana czy posłana? Bycie posłanym ma bowiem w sobie coś z powołania apostolskiego. Apostoł idzie między ludzi, podczas gdy mnich czeka, aż ludzie przyjdą do niego. Może więc jest tak, że zostałam posłana do internetu, aby tam założyć swój blogowy dom, do którego będzie mógł przyjść każdy, kto zechce?

Jedną z cech mnicha, którą Reguła szczególnie podkreśla, jest stabilitas, czyli stałość, czemu Benedykt z Nursji daje pośrednio wyraz w wykorzystanym na wstępie fragmencie pierwszego rozdziału Reguły, jak również - wprost - w jej dalszych fragmentach:

  • Naszą zaś pracownią, w której mamy się posługiwać pilnie tymi wszystkimi [narzędziami dobrych uczynków], jest stałe życie we wspólnocie w ramach klauzury klasztornej. (Reg. 4, 78: Jakie są „narzędzia” dobrych uczynków)
  • Jeśli obieca wytrwać w stałości, po upływie dwóch miesięcy zostanie mu odczytana ta Reguła od początku do końca. (Reg. 58, 9: O zasadach przyjmowania braci)
  • Ten, który ma być przyjęty, w oratorium w obecności wszystkich złoży przyrzeczenie stałości, zachowania obyczajów monastycznych i posłuszeństwa. (Reg. 58, 17: O zasadach przyjmowania braci)

W świetle powyższego nie dziwię się, że również współcześnie zaleca się, aby raczej nie przyjmować do klasztorów osób o temperamentach zwanych artystycznymi, gdyż ten typ osobowości charakteryzuje się wewnętrznym rozchwianiem oraz wybujałym indywidualizmem, które są przeciwieństwami oczekiwanej stałości oraz wymaganego posłuszeństwa. Jeśli we współczesnym świecie w jakimś miejscu obserwuje się mniejsze zainteresowanie życiem mniszym (monastycznym), czy zakonnym, ujmując rzecz szerzej, to czy jedną z tego przyczyn nie będzie fakt, że współczesny ideał życia, czy też styl życia, promowany jest przez armię różnej maści celebrytów obecnych w mediach nachalnie oplatających pajęczyną świat, a której trzon stanowią ludzie o rozchwianych artystycznych temperamentach, pozbawieni poczucia i potrzeby stabilitas?

Podobne artystyczne typy zdarza mi się również spostrzegać wśród blogerów, których dane mi było spotkać w miejscu, w którym prowadzę blog. Są oni jak gwiazdy, łatwo zapalające się entuzjazmem, które w warunkach mniej sprzyjających łatwo gasną, natomiast ich entuzjazm przeradza się w zniechęcenie i malkontenctwo. Na tle takich postaw i reakcji tym wyraźniej widzę, jak silnie poczucie stabilitas tkwi we mnie, a ja w nim. Nie po to zostałam znaleziona przez to miejsce, żeby w rozchwianym świecie przyczyniać się swoją osobą i swoją postawą do jego dalszej destabilizacji. Uprawiam więc spokojnie swój blogerski ogródek, a pisanie swoje - podobnie jak życie całe - oddaję do dyspozycji Stwórcy. Aby we wszystkim Bóg był uwielbiony! - mówiąc z benedyktyńska.


29.11.2012


.