Nie
bał się niezrozumienia i nie bał się oskarżeń. Świat stworzył
według swojego pomysłu i przyjął pełną odpowiedzialność za
swoje dzieło. Dał człowiekowi wolność, w tym nie tylko wolność
stawiania Bogu pytań, ale również wolność kierowania oskarżeń
pod Jego adresem. Stworzeniu pozwolił zmagać się ze Stwórcą,
nawet wygrażać Stwórcy - w bezsilnym niezrozumieniu myśli i
dróg, które przewyższają ludzkie pojmowanie.
*
Ateiści
nie powinni mieć problemu: świat jest taki, jaki jest, bo tak się
jakoś poukładało w przyrodzie. Ślepe prawa i siły natury oraz
ślepy przypadek wyjaśniałyby wszystko. Problemu nie powinni mieć
również ludzie prawdziwie wierzący, czyli wierzący nie tyle, albo
nie tylko, w Boga, ale przede wszystkim - wierzący Bogu. Inaczej
mówiąc - ludzie Bogu ufający. Owszem, prawa przyrody są
irracjonalne, owszem siły natury są bezwzględne, owszem ślepy
przypadek czyni z życia rodzaj loterii. Co więcej wolne wybory
człowieka bywają również irracjonalne w swojej ślepocie, a co
jeszcze więcej - już na samym początku w alfabet naszego życia
wplątały się złe duchy. Jednak z jakichś względów Bóg,
któremu na imię Miłość, tak właśnie pomyślał świat.
Miłość
Boga, której ufam, a którą nazywam opatrznościową, przechodzi
wszelkie ludzkie pojęcie, wobec czego człowiekowi nie pozostaje nic
innego, jak zawierzenie Bożej opatrzności. Człowiek bowiem nigdy
nie zdoła ogarnąć myślą całego ogromu wszechświata i
wieczności, nie zdoła przeniknąć myślą ani wszystkich ścieżek
historii ludzkości, ani nawet różnorodnych aspektów historii
własnego życia. Bóg widzi całość, Bóg całość przenika, Bóg
całość prowadzi do siebie.
Na
początku było prosto: A → B, gdzie w moim wzorze
A oznacza pierwszego człowieka, a po nim już każdego
człowieka, natomiast B oznacza odwiecznego Boga. Adam
i Bóg. Tak miało być: krótka i bezpośrednia droga,
jednoodcinkowa linia prosta, prowadząca stworzenie do Stwórcy.
Jednak Adam, którego skusiło to, co znajduje się poza literą B –
pewnie nieświadomy konsekwencji swojego czynu – wyruszył w drogę
długą, krętą i bolesną. Droga pierwszego człowieka, a potem
droga każdego człowieka, to prawdziwa droga krzyżowa, to linia
łamana, składająca się z wielu odcinków, prowadząca człowieka
i ludzkość przez wiele liter alfabetu rozproszonych w przestrzeni i
czasie. Bóg zgodził się na wybór Adama i prowadzi każdego z nas
oraz nas wszystkich przez ten bolesny alfabet indywidualnych i
zbiorowych doświadczeń, ponieważ wie, że poznawszy w twardej
szkole życia różne litery, w końcu dojdziemy - damy się
doprowadzić! - do ostatniej litery alfabetu: od
A do Z.
Docenimy wtedy spokojny port, do którego krętymi i burzliwymi
drogami przyprowadził nas Bóg. Na końcu drogi czeka nas bowiem Z.
Jak - Zbawienie.
08.03.2013
.