Myśli miłosne 9/12 Bóg nie jest mięczakiem


Nie bał się niezrozumienia i nie bał się oskarżeń. Świat stworzył według swojego pomysłu i przyjął pełną odpowiedzialność za swoje dzieło. Dał człowiekowi wolność, w tym nie tylko wolność stawiania Bogu pytań, ale również wolność kierowania oskarżeń pod Jego adresem. Stworzeniu pozwolił zmagać się ze Stwórcą, nawet wygrażać Stwórcy - w bezsilnym niezrozumieniu myśli i dróg, które przewyższają ludzkie pojmowanie.

*

Ateiści nie powinni mieć problemu: świat jest taki, jaki jest, bo tak się jakoś poukładało w przyrodzie. Ślepe prawa i siły natury oraz ślepy przypadek wyjaśniałyby wszystko. Problemu nie powinni mieć również ludzie prawdziwie wierzący, czyli wierzący nie tyle, albo nie tylko, w Boga, ale przede wszystkim - wierzący Bogu. Inaczej mówiąc - ludzie Bogu ufający. Owszem, prawa przyrody są irracjonalne, owszem siły natury są bezwzględne, owszem ślepy przypadek czyni z życia rodzaj loterii [1]. Co więcej wolne wybory człowieka bywają również irracjonalne w swojej ślepocie, a co jeszcze więcej - już na samym początku w alfabet naszego życia wplątały się złe duchy. Jednak z jakichś względów Bóg, któremu na imię Miłość, tak właśnie pomyślał świat.

Miłość Boga, której ufam, a którą nazywam opatrznościową, przechodzi wszelkie ludzkie pojęcie, wobec czego człowiekowi nie pozostaje nic innego, jak zawierzenie Bożej opatrzności. Człowiek bowiem nigdy nie zdoła ogarnąć myślą całego ogromu wszechświata i wieczności, nie zdoła przeniknąć myślą ani wszystkich ścieżek historii ludzkości, ani nawet różnorodnych aspektów historii własnego życia. Bóg widzi całość, Bóg całość przenika, Bóg całość prowadzi do siebie.  [Hi 38-39]

Na początku było prosto: AB, gdzie w moim wzorze A oznacza pierwszego człowieka, a po nim już każdego człowieka, natomiast B oznacza odwiecznego Boga. Adam i Bóg. Tak miało być: krótka i bezpośrednia droga, jednoodcinkowa linia prosta, prowadząca stworzenie do Stwórcy. Jednak Adam, którego skusiło to, co znajduje się poza literą B – pewnie nieświadomy konsekwencji swojego czynu – wyruszył w drogę długą, krętą i bolesną. Droga pierwszego człowieka, a potem droga każdego człowieka, to prawdziwa droga krzyżowa, to linia łamana, składająca się z wielu odcinków, prowadząca człowieka i ludzkość przez wiele liter alfabetu rozproszonych w przestrzeni i czasie. Bóg zgodził się na wybór Adama i prowadzi każdego z nas oraz nas wszystkich przez ten bolesny alfabet indywidualnych i zbiorowych doświadczeń, ponieważ wie, że poznawszy w twardej szkole życia różne litery, w końcu dojdziemy - damy się doprowadzić! - do ostatniej litery alfabetu: od A do Z. Docenimy wtedy spokojny port, do którego krętymi i burzliwymi drogami przyprowadził nas Bóg. Na końcu drogi czeka nas bowiem Z. Jak - Zbawienie.


08.03.2013