Myśli miłosne 6/12 Ciemna noc miłości (2)

Miłość zawsze oznacza dar życzliwości, uwagi, troski. I jeszcze więcej – miłość oznacza dar naszej osoby, dar naszej obecności, niezależnie od tego, czy będzie to miłość matki/ojca do dziecka, czy będzie to miłość romantyczna i/lub erotyczna kobiety i mężczyzny, czy będzie to miłość rodzinna, czy przyjaźń. Miłość religijna, miłość pojmowana ascetycznie, nie jest inna: dar osoby, obecności, życzliwości występuje również w relacji łączącej każdego z nas z Bogiem, albo należałoby raczej powiedzieć łączącej Boga z każdym z nas osobno i z nami wszystkimi, ponieważ - jako byty stworzone - wyłącznie z inicjatywy Stwórcy znajdujemy się w tym miłosnym związku.

W miłości nazywanej przeze mnie religijną, czyli w relacji łączącej człowieka i Boga, który objawia się jako Miłość, również występują kryzysy, podobne do opisanego w części pierwszej rozważanego tematu. [Ciemna noc miłości (1/2)] Przyczyna powstających kryzysów zawsze leży po stronie człowieka, z racji jego naturalnej niedoskonałości, wrodzonej grzeszności oraz przepojonej pychą ignorancji. Jeśli kryzys naszej religijności przybierze formę nieodwołalnej rozpaczy z powodu – jak się wydaje – utraconej obecności Boga, człowiek popada w ateizm, czyli w całkowite odrzucenie miłości, której pozorna utrata stała się zbyt niezrozumiała i zbyt bolesna. Kryzys religijności można jednak przetrwać stosując te same mechanizmy, które stosujemy w odniesieniu do miłości ziemskich, międzyludzkich – pisze prof. Mieczysław Gogacz [1] w pracy „Ciemna noc miłości”.

*

„Ascetycznie rozważana miłość jest jedna, różne są tylko sposoby jej wyrażania, w zależności od tego, z kim miłość ta nas wiąże.” - pisze prof. Gogacz i stwierdza dalej, że „abyśmy mogli dosięgnąć Boga, musi On przyjść do nas i wnieść w nas swoją miłość, gdyż tylko przez to, co Boskie, zetkniemy się z Bogiem. Tą jednak miłością, wniesioną w nas przez Boga, posługujemy się po ludzku, przy pomocy naszych rozumień i decyzji. Z tego względu podobnie przeżywamy miłość do Boga i miłość do ludzi.”

Z racji przepaści ontologicznej między Bogiem a człowiekiem, nie jesteśmy jednak w stanie odbierać i przeżywać Jego obecności w taki sam sposób, w jaki odbieramy obecność człowieka. Nasza psychika, będąca wypadkową aktywności duszy i ciała, nie otrzymuje żadnych płynących z ciała bodźców zmysłowych, które wynikałyby z widzenia, słyszenia czy dotykania Boga. Człowiekowi wierzącemu pozostaje więc jedynie wiara, nadzieja, miłość oraz trwanie w tych udzielonych nam Boskich sprawnościach - w spokojnym oczekiwaniu na spotkanie z Bogiem twarzą w twarz po drugiej stronie śmierci.

Ciemna noc miłości może nauczyć nas wiernego trwania w Obecności, którą przeczuwamy, ale której nie możemy jeszcze odczuć. Podstawowym warunkiem przyswojenia sobie umiejętności spokojnego i wiernego trwania wobec-Boga-w-Bogu-z-Bogiem, jest nauczenie się wiązania miłości z prawdą i dobrem. Miłość powiązana z prawdą daje - wiarę, natomiast powiązana z dobrem daje - nadzieję. Miłość powiązana jedynie z emocją lub pięknem nie jest dostatecznie silna, nie jest dostatecznie chroniona. Wspomniane powiązania „nie chronią nas przed męką tęsknoty i nieobecności, ale tę obecność zapewniają. Nie chronią przed cierpieniem, stanowią jednak jedyny sposób przetrwania tęsknoty i nieobecności, przetrwania cierpienia.” - pisze prof. Gogacz.

*

W innej ze swych prac - „Modlitwa i mistyka” - prof. Gogacz ciemną noc miłości, czyli serię koniecznych oczyszczeń biernych, jakie człowiek wierzący przeżywa w relacji ze Stwórcą, umiejscawia na pograniczu drugiego i trzeciego okresu rozwoju życia duchowego, rozwoju życia modlitwy, pomiędzy etapem modlitwy nabytego skupienia oraz etapem modlitwy prostego zjednoczenia. Ścisły okres zawartej między nimi ciemnej nocy miłości wypełniałyby pierwsze doświadczenia modlitwy kontemplacyjnej, to znaczy modlitwy udzielonego skupienia oraz modlitwy ukojenia, natomiast następujące wtedy oczyszczenia obejmowałyby: bierną noc zmysłów, bierną noc wyobraźni, bierną noc pamięci, a na koniec bierną noc duszy polegającą na oczyszczeniu intelektu i woli.

Modlitwa udzielonego skupienia polega na tym, że aktywnym uczestnikiem naszej modlitwy staje się sam Bóg, a my powoli, nie bez bólu, uczymy się rezygnować z własnych pomysłów na życie religijne, w tym własnego - widzianego z ludzkiej perspektywy – pojmowania miłości. Godzimy się na Bożą inicjatywę i na Boży plan. Skutkiem podjęcia tego wielkiego i bolesnego trudu uzgadniania naszej woli z wolą Boga jest wejście w modlitwę ukojenia, nazwaną również modlitwą odpocznienia. Już poddaliśmy się Bożej inicjatywie, ale jeszcze nie potrafimy w sposób jasny odczytywać Bożych życzeń. Kiedy bierne oczyszczenia zmysłów, pamięci, wyobraźni, intelektu i woli dostatecznie wymarzą z nas przeszłe zaszłości, ogarnie nas wewnętrzne ukojenie, czyli pogodna zgoda na to, co wnosi w nas – na Boski sposób - sam Bóg. Po ciemnej nocy nadszedł jasny świt: zrozumieliśmy Miłość!


13.02.2013


.