„Pokochać
siebie miłością Chrystusa to ostatecznie respektować w
odniesieniu do samego siebie Boże przykazania! Kochać siebie to
nie szkodzić własnemu zdrowiu i życiu (nie zabijaj). To nie
traktować samego siebie jak rzeczy, która służy zaspakajaniu
popędów (nie cudzołóż). To nie okradać swojej godności, swoich
umiejętności i swego powołania do świętości (nie kradnij). To
nie okłamywać samego siebie i nie wprowadzać siebie w świat
iluzji (nie mów fałszywego świadectwa). To nie pożądać jakichś
wymiarów samego siebie ani nie skupiać się na jakichś częściach
siebie, np. cielesności czy emocjonalności, kosztem całej osoby i
kosztem własnego powołania (nie pożądaj). Respektowanie Bożych
przykazań w odniesieniu do samego siebie oraz przyjęcie samego
siebie z miłością Chrystusową, to zatem dwa oblicza tej samej
rzeczywistości (por. KKK 2196).”
ks.
Marek Dziewiecki, Pokochać samego siebie miłością Chrystusa
„Otóż
niewątpliwie powinienem kochać tego człowieka Bożego, który
dojrzewa we mnie ku życiu wiecznemu i który jest przedmiotem troski
i miłości samego Boga. Jeśli w ten właśnie sposób kocham
samego siebie, to zarazem będę nieżyczliwy temu grzesznikowi,
który również jest we mnie, a który chciałby odrzucić miłość
Bożą i utrudnia we mnie rozwój człowiekowi Bożemu. Miłość do
tego grzesznika język nasz nazywa egoizmem i samolubstwem, ale
postawa ta w gruncie rzeczy jest nienawiścią do samego siebie. Nie
kocha przecież samego siebie ten, kto kocha swój grzech. Podobnie
jak nie kocham ciebie, jeśli twój grzech mnie nie martwi, a już z
pewnością jestem obiektywnie twoim wrogiem, jeśli przyklaskuję
twojemu grzechowi albo w jakiś inny sposób przyczyniam się do
tego, że ty w swoim grzechu trwasz. Jestem wówczas twoim wrogiem,
choćbym nawet żywił dla ciebie ciepłe uczucia.”
o.
Jacek Salij OP, Kochać samego siebie
„Obok
bowiem całkowitego zniszczenia miłości własnej, co występuje
stosunkowo rzadko, niezwykle często mamy do czynienia z różnymi
wypaczeniami miłości własnej. Po grzechu pierworodnym każdy z
nas rodzi się z jakimś wypaczeniem tej miłości i dorastając
staje przed trudnym zadaniem, aby to wypaczenie naprawić. Nauka
moralna sprowadziła różnorakie wypaczenia miłości własnej do
siedmiu wad głównych. Znamy je z katechizmu na pamięć.
Przypominam: pycha, która zmierza do tego, by zawsze władać, a
nigdy nie służyć; chciwość, która ubóstwia to, co materialne;
nieczystość, która na pierwszy plan wysuwa seks; gniew,
zmierzający do realizacji wyłącznie własnej woli; zazdrość,
nieszczęśliwa z powodu szczęścia innych ludzi; nieumiarkowanie w
jedzeniu i piciu oraz lenistwo. To są różne formy wypaczenia
miłości własnej. Objawiają się jednak w miłości bliźniego,
ponieważ ten, kto nie umie kochać siebie, nie umie również kochać
drugiego człowieka. Pan Jezus kładzie na to niezwykle mocny nacisk,
kiedy wzywając do troski o właściwe ustawienie miłości własnej,
mówi o belce w oku. Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo
takim sądem, jakim sądzicie i was osądzą; i taką miarą, jaką
wy mierzycie, wam odmierzą. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego
brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz
mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy
belka tkwi w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego
oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata
(Mt 7,1-5). A więc stwierdza zupełną niezdolność do miłości
bliźniego u człowieka, który nie umie kochać siebie. Troska o
własne oko jest pierwszą i podstawową troską i ona dopiero
upoważnia do troski o cudze oko. Źle ustawiona miłość własna
czyni z człowieka ślepca niezdolnego do praktykowania miłości
bliźniego. W tym samym kontekście Pan Jezus powiada: ślepy ślepego
nigdzie nie zaprowadzi, obaj w dół wpadną.”
ks.
Edward Staniek, Miłość bliźniego
03.04.2013
.