Nie
jestem osobą głupią, ale chyba nie jestem taka mądra, jak
sądziłam. Przynajmniej nie w potocznym tego słowa znaczeniu. To
znaczy: nie za bardzo rozsądna jestem. Zdałam sobie z tego sprawę
wymądrzając się na temat anatomii duszy [Anatomia duszy].
Podobnie jak zalecałam wtedy innym, tak sobie również zaleciłam
rachunek sumienia według kardynalnych sprawności moralnych, czyli
cnót. I cóż odkryłam? Otóż moja konstrukcja duchowa stoi na
chwiejnym fundamencie. Inaczej rzecz opisując, jest jak stół, w
którym nie wszystkie cztery nogi - zbudowane z czterech cnót
kardynalnych - są stabilne.
*
Niby
mam rozum, ale okazuje się, że brak mi cnoty roztropności. A
przynajmniej nie posiadam jej w stopniu zadowalającym. Co więcej,
niby wierzę, a roztropność, jak się okazuje, z boską
cnotą wiary ma dużo wspólnego. Wiara bowiem - rozumiana
jako sprawność dana od Boga i do Boga prowadząca - ożywia w duszy
cnotę roztropności. Może we mnie wiara nie ma za bardzo czego
ożywiać w tej materii? Roztropności towarzyszą cnoty
uzupełniające, na przykład przewidywanie i przezorność,
których także nie mam zbyt wiele. Nie umiem mierzyć zamiarów na
siły, nie liczę się za bardzo z kosztami. I nawet bywam z tego
dumna. Dumna ze swego romantyzmu. Z rozrzutności nieco mniej.
Posiadam
jednak, co wiem nie tylko z własnego doświadczenia, ale głównie z
opinii osób, które mnie dobrze poznały, cnotę sprawiedliwości,
prawie równą pod względem ważności cnocie roztropności, ale
mającą inne zadania do spełnienia w życiu duchowym. I czegóż
się dowiaduję? Posiadana przeze mnie cnota predysponuje mnie do –
miłości! Do miłości, która od Boga pochodzi, ludzi obejmuje, i
do Boga prowadzi. Nigdy przedtem nie pomyślałam, że aż tak
miłośnie uzdolniona jestem. Bardziej stawiałam na rozumną wiarę.
Ale już nie na formalną wiedzę. To daje do myślenia.
A
więc: sprawiedliwość. Dlaczego na drodze miłości tak bardzo
pomocna jest sprawiedliwość? Ponieważ pomaga widzieć w prawdzie,
pomaga wyraźnie widzieć kim jest stworzenie, a kim jest Stwórca.
Sprawiedliwość oddaje Bogu to co boskie, a w zamian za to, że nie
przypisuje sobie atrybutów boskości, to co boskie od Boga
otrzymuje. Miłość, którą jest sam Bóg – oto, co przez swą
sprawiedliwość człowiek otrzymuje. Miłość.
Miłość
rozumiana jako sprawność dana od Boga i do Boga prowadząca
pogłębia w nas w sposób nadnaturalny (nadprzyrodzony)
sprawiedliwość naturalną (przyrodzoną) i obdarza duszę innymi
cnotami uzupełniającymi. Miłość tak rozumiana otwiera
jednocześnie na duchowy dar mądrości – na ducha mądrości. Może
więc pomimo pewnych braków, a konkretnie braku roztropności i
również umiarkowania (nad których uzupełnieniem pracuję),
natomiast dzięki obecnej we mnie sprawiedliwości (którą
pielęgnuję), dana mi będzie - mądrość? Nie przez wiedzę, nie
przez roztropność, ale - przez miłość? Może okaże się, że
dzięki sprawiedliwości jestem osobą nieco bardziej mądrą niż w
tej chwili sądzę? Mądrą przez miłość? Bez względu na koszty?
17.01.2013
.