Tamten
biskup był cool & jazzy. I starał się, za co mu chwała. W
tamten Wielki Czwartek, w tamtej świątyni, prowadził celebracje
upamiętniające i uobecniające ustanowienie przez Jezusa sakramentu
Eucharystii. W odpowiednim momencie, zgodnie z rytuałem, z należytą
powagą i pokorą, obrazującymi powagę i pokorę Syna Człowieczego,
który przyszedł służyć, a nie żeby Mu służono, symbolicznie
umył nogi dwunastu wytypowanym starcom usadowionym w rozległym
prezbiterium. A jeszcze wcześniej, również w odpowiednim momencie,
wygłosił poważną i przemyślaną homilię poświęconą
konieczności ascetycznego wypracowania w sobie umiejętności - jako
jednej z wyższych form modlitwy - koncentrowania się na
kontemplowaniu osoby Jezusa Chrystusa, szczególnie w czasie praktyk
wielkopostnych.
Znać
było rozległe oczytanie celebransa w literaturze duchowej, a w jego
postawie czuło się gotowość do życia słowem, które głosił.
Już bowiem na samym początku uroczystości, wchodząc procesyjnie
do kościoła i przemierzając w ten uroczysty sposób całą jego
długość, idąc w kierunku ołtarza wzrok miał spuszczony, a
oblicze poważne. Ani razu nie spojrzał na witających go wiernych,
ani się nie uśmiechnął, ani nie pobłogosławił, ani nawet
dłonią nie pomachał. W ten sam sposób, po zakończeniu
celebracji, przechodził z zakrystii do bocznego wyjścia przez
rozstępujący się z należytym szacunkiem tłum wiernych. Nie
zaszczycił nas jednak ani jednym spojrzeniem, ani jednym gestem
ludzkiej życzliwości, chociaż takie zachowania ma również w
swoim zwykłym repertuarze. Cały pochłonięty kontemplacją
Chrystusa, gdzieś się chyba po drodze z Nim rozminął.
Parę
lat zastanawiałam się nad tym, co swoją postawą, żywo
ilustrującą słowa własnej homilii, miał nam wtedy ów
duszpasterz powiedzieć. Po latach rozmyślań dziś właśnie
nabrałam pełnego przekonania: Jezus tak by nie postąpił! I to mi
wystarcza.
Chrystus
jest zawsze obecny w swoim Kościele, szczególnie w czynnościach
liturgicznych. Jest obecny w ofierze Mszy świętej, czy to w osobie
odprawiającego, gdyż "Ten sam, który kiedyś ofiarował się
na krzyżu, obecnie ofiaruje się przez posługę kapłanów",
czy też zwłaszcza pod postaciami eucharystycznymi. Obecny jest
swoją mocą w sakramentach tak, że gdy ktoś chrzci, sam Chrystus
chrzci. Jest obecny w swoim słowie, albowiem, gdy w Kościele czyta
się Pismo święte, wówczas On sam mówi. Jest obecny wreszcie, gdy
Kościół modli się i śpiewa psalmy, gdyż On sam obiecał: Gdzie
dwaj albo trzej są zgromadzeni w imię moje, tam ja jestem pośród
nich (Mt 18,20). - z Konstytucji o Liturgii Soboru Watykańskiego
II
24.03.2012
.