Kolorowe
pisma czytuję wyłącznie w poczekalniach, najchętniej podczas
oczekiwania na wizytę u fryzjera lub dentysty. Lubię przy takich
okazjach nadrabiać zaległości w lekturze, by zorientować się,
czym żyje naród, a przynajmniej jego znacząca, jak mi się wydaje,
część. Z przeglądu kolorowej prasy wynikałoby, że jednym z
ważniejszych tematów jest - sex. W czasie jednej z takich
poczekalnianych prasówek przeczytałam obszerny artykuł na temat
budowy waginy, ze szczególnym uwzględnieniem roli mitycznego punktu
G w osiąganiu przez kobietę satysfakcji seksualnej.
Pomyślałam
sobie wtedy, dlaczego te pisma nie rozpisują się na temat –
duszy? Jej anatomii i fizjologii? Z duszą jest podobnie jak
ze sławetnym punktem G - jedne kobiety go odczuwają, inne nie;
jedni mówią, że jest, inni, że nie istnieje. Duszę też nie
każdy odczuwa, więc co szkodziłoby sobie o takiej duszy w
kolorowym piśmie wyłożonym w poczekalni poczytać? Owszem, są
osoby a-duchowe, które będą przeciwne pisaniu o czymś,
czego nie doświadczają w sobie. Ale są też przecież osoby
a-seksualne, co nie przeszkadza, że kolorowe pisma o życiu
seksualnym szeroko się rozpisują.
Dlaczego więc nie popisać
trochę o władzach duszy, na przykład: rozumie i woli?
O ich związkach z boskimi cnotami wiary i miłości?
Czy nie można napisać od czasu do czasu o pamięci duchowej
i jej powiązaniu z cnotą nadziei? Dlaczego nie podaje się w
kolorowych pismach wykładanych w poczekalniach, w których czasami
bywam, sposobów osiągania satysfakcji duchowej, która trwa o
wieczność dłużej niż ta, którą daje najdłużej nawet
przedłużany stosunek seksualny? Powie ktoś, że życia wiecznego
nie ma? Poczekajmy trochę – każdy w swojej poczekalni – i
zobaczymy. Każdy na własne oczy zobaczy, jak jest.
27.01.2012
.